Quantcast
Channel: Odkrywając Śląsk
Viewing all 214 articles
Browse latest View live

Mamy wyniki “Akcji dla Księstwa”!

$
0
0

Zwyciężyły dwa pomysły: aranżacja Miasteczka akademickiego Politechniki Śląskiej w Gliwicach oraz doposażenie parku w Miechowicach - dzielnicy Bytomia.

Bardzo cieszy mnie zwycięstwo Bytomia. To jeden z pomysłów, którym kibicowałam najsilniej. Ród Tiele-Wincklerów byłby uszczęśliwiony. Ciepło myślałam także o campusie Politechniki. Wszak jeszcze niedawno sama byłam studentką, korzystałam ze skromnego najczęściej wyposażenia kampusów Katowickich uczelni.

Teraz pozostaje trzymać kciuki za jak najlepszą realizację zwycięskich idei przez markę Tyskie. Oraz za to, aby przyniosły one realne korzyści mieszkańcom Bytomia i użytkownikom miasteczka akademickiego w Gliwicach. Przypomnijmy – zgodnie z harmonogramem “Akcji dla Księstwa” realizacja zwycięskich projektów  rozpocznie się 1 marca 2014 roku. Trudno określić dokładną datę zakończenia prac, ale możemy przypuszczać że zakończą się one przed latem. Zatem już niedługo zobaczymy kolejne pozytywne zmiany na Śląsku, kolejną cegiełkę do dobrostanu jego mieszkańców.

dlaksiestwa-wyniki-1Magdalena



Joanna Schaffgotsch, zwana śląskim Kopciuszkiem

$
0
0

Joanna Schaffgotch to postać, która na zdrowy rozum nie powinna istnieć, a jednak żyła. Historie takie jak jej naprawdę zdarzają się tylko w bajkach. Nie bez powodu nazywana jest “śląskim Kopciuszkiem”. A jednak wydarzyła się naprawdę.

Historię Joanny poznałam mniej więcej jesienią 2010 roku. Absolutnie mnie zszokowała. Nie potrafiłam sobie do końca uświadomić, że to autentyczna postać historyczna, a nie kolejna z disneyowskich księżniczek, dopóki nie zobaczyłam jej zdjęcia na ścianie zwiedzając Elektrociepłownię Szombierki w czasie Industriady w 2012 roku. Czasem tak jest – coś wiemy, ale sobie tego do końca nie możemy uświadomić. Jej postać była też jednym z czynników, które zmotywowały mnie do prowadzenia bloga o Śląsku.

Joanna Gryzik. Mała dziewczynka z biednej rodziny, urodzona w 1848 roku w Porębie (obecnie dzielnicy Zabrza). Jej ojciec był robotnikiem w hucie cynku Karola Goduli, a matka podobno służącą u śląskiego potentata hutniczego, jednego z najbogatszych ludzi w historii Śląska w ogóle.


Karol Godula miał niewątpliwy talent do pomnażania majątku i zarządzania nim, ale z tego co wiadomo – nie był człowiekiem szczególnie wylewnym, a po napaści, wynikiem której była m. in. deformacja jego twarzy, zupełnie zamknął się w sobie. O Karolu Goduli powstało kilka książek, a także strona internetowa ze stosunkowo szczegółowym opisem jego życia: Karol Godula – biografia. Dość powiedzieć, że – szczególnie od pewnego momentu – ludzie stronili od niego, i wzajemnie. Nie miał też potomków, i zasadniczo pisze się o nim, że prowadził życie mizantropa i milczka zamkniętego w swoim drewnianym domu (choć posiadał kilka pałaców i niemałe ziemie).

Nic zatem dziwnego że wzruszyć go miał gest małej Joanny, która podbiegła do niego któregoś dnia z bukietem kwiatów. Karol Godula zdecydował się przepisać na nią niemal cały swój majątek. W razie bezpotomnej śmierci Joanny jego majątek mieliby przejąć dzieci jego siostry. Nietrudno się domyślić, że życie Joanny zostało w ten sposób zagrożone. Ale i tutaj sprawy potoczyły się jak w bajce – jej opiekunowie umieścili Joannę w klasztorze Urszulanek we Wrocławiu, tam dorastała. Po opuszczeniu klasztoru Joanna zamieszkała w domu prawnika i doradcy Goduli - Maksymiliana Schafflera. On to wystarał się u króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV o tytuł arystokratyczny dla swojej podopiecznej, i tak Joanna uzyskała nazwisko Schomberg-Godula.

W 1858 roku poślubiła hrabiego Hansa Ulricha Schaffgotscha, przedstawiciela starego śląskiego rodu. Czy było to małżeństwo zawarte z rozsądku, czy z miłości – trudno powiedzieć. Do tego małżeństwa to Joanna wnosiła swój ogromy majatek, Hans Ulrich – niepierworodny syn, nie dziedziczący rodzinnych dóbr raczej tylko arystokratyczny splendor. Przeżyła z nim szczęśliwie 50 lat, mieli czworo dzieci: syna i trzy córki.

Małżonkowie po ślubie kupili Kopice wraz z pałacem, w którym zamieszkali. Pałac w Kopicach, dziś przedstawiający dość smutny widok, był owego czasu spektakularnie piękną posiadłością. To jeszcze bardziej przydaje Joannie bajkowego charakteru, ale warto tutaj zwrócić uwagę na to, że mimo wszystko była to kobieta z krwi i kości. Nie tylko (mimo swojego niskiego pochodzenia) błyszczała na salonach, ale także osobiście zarządzała majątkiem odziedziczonym po śląskim potentacie cynkowym. Nie tylko potrafiła go nie przepuścić, ale wręcz pomnożyła. Dzięki jej hojności powstało na Górnym Śląsku wiele szkół i kościołów, w testamencie zapisała także pieniądze na rzecz służby pałacowej w Kopicach, sióstr szarytek we Wrocławiu i zakładów dla głuchoniemych we Wrocławiu i Raciborzu.

Jej dzieci zawarły korzystne małżeństwa z przedstawicielami najznamienitszych rodów w Europie.

joanna_schaffgotschJoanna Schaffgotsch z mężem, Hansem Ulrikiem Schaffgotschem. Hans był od niej starszy o 11 lat, pamiętajmy jednak, że w XIX wieku było to normą.
Czy dobrze widzę, że Joanna ma na szyi korale z krzyżem? Kolor korali na tej monochromatycznej fotografii sugerowałby, że są one wykonane raczej z jasnego kamienia (jasnego bursztynu?) niż z koralowca, ale kto wie…

Joanna posiadła tę trudną sztukę połączenia szczęśliwego życia rodzinnego z zarządzaniem ogromnym majątkiem i do tego angażowaniem się w działalność społeczną. Możemy powiedzieć: żyła w XIX wieku, a w każdym razie była kobietą tej epoki. Wtedy rozwody nie były na porządku dziennym. Pomagać jej mogła także silna na Śląsku tradycja dbałości o rodzinę. Jeżeli spojrzymy na inne kobiety jej czasów, znajdziemy Waleskę Tiele-Winckler, która podobnie jak Joanna założyła rodzinę, co nie przeszkodziło jej m. in. w działalności charytatywnej. Jedna z jej córek, Ewa von Tiele-Winckler wybrała co prawda inną drogę, i zostawszy diakonisą spędziła całe życie na ciężkiej pracy na rzecz sierot i bezdomnych dzieci, a także na kierowaniu działalnością sióstr zakonnych i przygotowaniem ich do pracy misyjnej. Mamy wszelkie podstawy, aby sądzić, ze była szczęśliwa w swym świadomym wyborze.
Ale znajdziemy także postaci, których życie potoczyło się zgoła inaczej. Jedną z nich jest naturalnie księżna Daisy von Pless, która zmarła co prawda dopiero w latach 40. XX wieku, ale dorastała jeszcze w czasach epoki wiktoriańskiej. Na swój specyficzny sposób szczęśliwe na początku małżeństwo Hochbergów rozpadło się w końcu z hukiem, a mąż Daisy wywoławszy głośny skandal dostał wnet za swoje, zdradzony przez druga małżonkę ze swoim własnym synem, a jej pasierbem. Co wywołało zresztą nie mniejszy skandal. Co prawda Daisy ze Śląska nie pochodziła, lecz przybyła tutaj w wieku nastoletnim i spędziła większość życia. Nie jest zatem możliwe, aby w specyfika tego regionu nie wpłynęła na nią i nie stała się jej integralną częścią.

Zastanawiając się nad niebanalnymi postaciami kobiet na Śląsku, które żyły, lub też przynajmniej dorastały w XIX wieku znajduję  te trzy postacie: Joannę Schaffgotsch, Ewę von Tiele-Winckler i Daisy von Pless. Każda z nich w pewien sposób łamała stereotypy epoki, każda z całą pewnością odznaczała się bardzo silną osobowością i nadzwyczajną pewnością siebie. Każda z nich, bez względu na to jaką drogę wybrała, zajmowała się działalnością społeczną. Każda w taki czy inny sposób dbała o rodzinę, co często uważane jest za wyjątkowo silną właściwość Ślązaków.

Wszystkie te trzy kobiety mogą stanowić źródło niewyczerpanej inspiracji. Trudnej inspiracji, bo przyglądając się ich dokonaniom trudno nawet zawiązać rzemień u ich sandałów. Ale zawsze warto próbować. Inspiracji nigdy za wiele.

——————————————-

Polecam:

Bajka o śląskim Kopciuszku (blog Historia magistra vitae) – artykuł w którym krótko, ale obrazowo opisano losy Joanny Schaffgotsch. Stosunkowo przyjazny graficznie. Ulubiony artykuł Waszej autorki na temat Joanny Schaffgotsch. Może dlatego, że pierwszy?

Joanna Schaffgotsch: Górnośląski Kopciuszek – w artykule na temat Joanny znajdziemy m. in. piękne archiwalne zdjęcia pałacu w Kopicach.

Kopice – zamek rodziny Schaffgotsch.

Jako że nie powstała jeszcze książka na temat samej Joanny Schaffgotsch, informacje o niej znajdziemy w kilku dziełach dotyczących Karola Goduli:

Godulowa saga: rzecz o Karolu Goduli/ Jerzy Buczyński. – Czerwionka-Leszczyny: Agencja Reklamowo-Wydawnicza VECTRA, 2012.

Karol Godula – pionier przemysłu cynkowego na Górnym Śląsku/ Jan S. Dworak. Opole: Państwowy Instytut Naukowy – Instytut Śląski; Ruda Śląska: Związek Górnośląski. Koło Nowy Bytom, 1995.

Zostać milionerem według Karola Goduli/ Krzysztof Lewandowski. – Katowice: ASPiK, 2010.

Magdalena


Ewa von Tiele-Winckler. Jej własna droga

$
0
0

Pruska piękność, za rękę której niejeden absztyfikant dałby sobie zapewne wyciąć nerkę. Bajecznie bogate dziecko bajecznie bogatych Tiele-Wincklerów było nie lada partią na “rynku matrymonialnym”. A pamiętajmy że owego czasu atrakcyjność kandydata czy kandydatki do małżeństwa oceniano głównie na podstawie posiadłości i innego majątku (wśród chłopstwa – na podstawie morgów), w ostateczności z braku innego wyjścia – na podstawie powiązań rodzinnych z możliwie jak najbardziej możnymi i dobrze urodzonymi osobistościami.
Mimo to wieku 20 lat Ewa Tiele-Winckler zostaje diakonisą i poświęca się pracy na rzecz bezdomnych dzieci, zakłada sierociniec, prowadzi przygotowanie sióstr do pracy misyjnej… Pracuje w pocie czoła, choć mogłaby dać się wyręczać służącym i wieść stosunkowo beztroskie życie. To była jej własna droga życia.

Historycy spekulują, co mogło skłonić Ewę do takiej decyzji. Być może miała na to wpływ śmierć matki – Waleski von Tiele-Winckler w 1880 roku, kiedy Ewa miała zaledwie 13 lat. Może miało na to wpływ wychowanie w głębokiej wierze. Może oba te czynniki. Zapewne Ewa miała po prostu prawdziwe powołanie do życia konsekrowanego. Swoją decyzję przypisuje we wspomnieniach woli boskiej.

ewa_13_latEwa Tiele-Winckler w wieku 13 lat. Ten błysk w oku i pewność siebie emanującą z twarzy obserwujemy także u innych wielkich postaci (np. Teresy Martin znanej szerzej jako św. Teresa od Dzieciątka Jezus) na zdjęciach nie przerobionych na cukierkową modłę przez chcących być bardziej papieskimi od papieża brązowników.

W 1880 roku, w wieku 18 lat Ewa wyjeżdża do diakonatu w Bielefeld, gdzie uczyła się pielęgniarstwa i po powrocie do Miechowic za zgodą ojca zaczęła zajmować się pracą charytatywną. Ojciec Ewy – Franz Hubert von Tiele-Winckler najwyraźniej sprzyjał jej przedsięwzięciom, z okazji świąt Bożego Narodzenia w 1888 roku dostała bowiem od niego plany domu “Ostoja Pokoju”, który został ukończony w ciągu 2 lat i dał początek Diakonatowi Macierzystemu w Miechowicach. Ewa zamieszkałą w nim w 1902 roku po powrocie z Benthel. Domek ten jako jeden z budynków całego kompleksu stworzonego przez Matkę Ewę istnieje do dziś.

domek_matki_ewyDomek Matki Ewy w Miechowicach. Nad wejściem do niego Ewa Tiele-Winckler kazała umieścić napis “Własność Jezusa Chrystusa”.
Obecnie domem opiekuje się siostra Marta Grudke, która zarazem kontynuuje dzieło Matki Ewy. Co więcej, istnieje nawet blog Domek Matki Ewy, na którym znajdziemy liczne informacje i zdjęcia związane z tym miejsce, jak i z działalnością tej niezwykłej bytomianki.

Wspominając w artykule dotyczącym Joanny Schaffgotsch o Matce Ewie zwróciłam uwagę na fakt, iż w zasadzie zajęła się ona służbie rodzinom śląskim. Wykonywała morderczą wręcz pracę opiekując się sierotami i chorymi, wyrywając dzieci niejednokrotnie z tragicznych wręcz sytuacji (jak zamykanie w skrzyni i pojenie wódką). Co więcej, zdarzało się jej pójść do gospody aby wyprowadzić stamtąd “za uszy” siedzącego przy trunku męża i ojca rodziny. Mówi się, że dla delikwenta fakt, że pani dziedziczka zaprowadziła go do domu był tak wielkim wstydem, że często rzucał nałóg i stawał się przykładną głową rodziny. Trzeba przyznać, oryginalne zachowanie dla arystokratki czasów zasad i konwenansów.
Nie trzeba dodawać, że Ewa Tiele-Winckler cieszyła się wśród miejscowej ludności ogromnym szacunkiem, możemy więc wyobrazić sobie bezmiar gańby jaki spadał na takiego człowieka. Nie dziwi w tym momencie chęć jej zmazania, choć trzeba przyznać, że wyjście z nałogu alkoholowego jest godnym podziwu, jako że jak wiemy jest to niełatwy do pokonania stan chorobowy.

O Matce Ewie powstały książki i liczne artykuły (bibliografia poniżej), nie chciałabym się zatem powtarzać, lecz podzielić się raczej kilkoma refleksjami o niej.
Ewa zmarła w 1930 roku, żyła zatem niejako w dwóch epokach – XIX wieku i międzywojniu, oddzielonym granicą I wojny światowej.
Jej dzieło przetrwało w Miechowicach do 1951 roku, kiedy władze komunistyczne ostatecznie zamknęły założony przez nią ośrodek, przekształcając go w państwowy dom dziecka. Większość sióstr została usunięta już wcześniej, po 1945 roku. Świat Matki Ewy był zatem niszczony w tym samym czasie, w którym z powierzchni ziemi znikało wiele skarbów stłamszonych komunistycznym reżimem.

Po 1990 roku ideę jej działalności przywracała do życia parafia ewangelicko-augsburska, odzyskawszy część terenu dawnej “Ostoi Pokoju”. Część około 20 budynków stworzonych za czasów Matki Ewy została już jednak do tego czasu zrujnowana lub zburzona, podobnie jak liczne pałace, zamki i zabytki kultury materialnej i niematerialne na Śląsku i w całej Polsce. W 2011 roku został otwarty Szlak Matki Ewy.

Zgadzam się z opinią Edwarda Wieczorka, iż zostałaby ona zapewne wyniesiona na ołtarze jako święta Kościoła Katolickiego, gdyby w wieku młodzieńczym nie zdecydowała się przejść z katolicyzmu (wyznania matki) na luteranizm (wyznanie ojca) i rozpocząć życie konsekrowane jako diakonisa ewangelicka.

Wiemy, że Beatrix Potter, brytyjska pisarka i artystka, rówieśniczka Ewy Tiele-Winckler (obie urodziły się w 1866 roku!) inspirowała się w swoim równie niepokornym i niestandardowym życiu silnymi Angielkami, pisząc o sobie “Jestem potomkinią pokoleń rolniczek i tkaczek z Lancashire; upartych, trzeźwych, twardo stojących na ziemi.” Czerpiąc inspirację ze swoich korzeni i kierując się przede wszystkim swoim własnym zdaniem zyskała ogromną sławę jako artystka – zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Stanach Zjednoczonych (a potem w innych krajach), a w chwili śmierci była właścicielką 4000 akrów (1618 hektarów) ziemi w rejonie Lake District, jednym z najpiękniejszych i najbardziej cenionych przez turystów zakątków Anglii.

Czy Ewa Tiele-Winckler także kierowała się przykładem silnych śląskich osobowości? Bo bez wątpienia sama taką była.

PS. Jutro po raz pierwszy udaję się do Bytomia-Miechowic. Chcę podążyć miechowickim szlakiem, zobaczyć ruiny zamku Tiele-Wicnklerów i park, który zwyciężył w konkursie “Akcji dla Księstwa”. Wkrótce relacja, oczywiście na blogu.

————————————–

Polecam:

Domek Matki Ewy – wcześniej wspomniany blog. Bezcenne źródło informacji o Ewie Tiele-Winckler, pełne przedwojennych, jak i współczesnych zdjęć.

Kobieta w dziejach i współczesności Bytomia/ Magdalena Goik, Edyta Horwat, Izabella Wójcik-Kühnel; [red. katalogu: Elżbieta Giszter; współpr. Barbara Drobny]. Bytom: Muzeum Górnośląskie, 2011.

Mateczka Ewa/Edward Wieczorek. “Style: Śląski Magazyn”, nr 34, 2013, s. 18-19.

Matka Ewa z Miechowic: Ewa von Tiele-Winckler (1866-1930)/ pod. red. Jana Szturca. Katowice: Wydawnictwo “Głos Życia”, 2006.

Matka Ewa 31.X.1866 – 21.VI.1930/ Eva von Tiele Winckler; [red. Rudolf Pastucha; tł. i oprac. Anna Sikorska]. Katowice: Wydawnictwo “Głos Życia”, 1998.

Szlakiem Matki Ewy – jeden z najważniejszych linków w sieci, jeżeli chodzi o omawianą postać. Mapa Szlaku Matki Ewy, jej życiorys, krótka historia Miechowic… Wszystko, czego nam potrzeba.

Tiele-Wincklerowie: arystokracja węgla i stali/ Arkadiusz Kuzio-Podrucki.  Bytom: Oficyna Monos – Krzysztof Kudlek, 2006.

Magdalena


Kopalnia Węgla Kamiennego Guido w Zabrzu – 2.03.2014

$
0
0

Oto jest dzień, w który Wasza autorka po raz pierwszy zjechała do kopalni, czyli była w kopalni na dole. Niesamowite doświadczenie. Guido zostaje wpisane na listę miejsc, do których należy zabrać każdego znajomego, który tylko da się namówić.

Wstawszy w niedzielę prawie skoro świt, o 10.30 stawiłyśmy się wraz z koleżanką z Ukrainy przed kopalnią. Zabrałyśmy kaski. Przewodniczka powitała nas górniczym “Szczęść Boże”. Dzieci zostały zaopatrzone w lampy górnicze. Podobnie górnicy przed pracą zabierają kaski, lampy i marki (czyli numery zmiany, które po zmianie, czyli szychcie są odkładane na swoje miejsce; jeżeli numer nie został odłożony, wiadomo było ze górnika trzeba szukać, bo mógł zostać na dole). Zjechałyśmy na dół windą (czyli szolą) i rozpoczęliśmy dwugodzinne zwiedzanie poziomu 320.

Ekspozycja w kopalni Guido prezentuje historię górnictwa od XIX wieku do czasów współczesnych. Dowiemy się tutaj zarówno fedrowaniu za pomocą kilofa i młotka, jak i nowoczesnych kombajnów. Cały szlak to podróż przez dzieje górnictwa. Przechodzimy schyleni przez niewielki przodek długości i szerokości kilku metrów. Mijamy maszyny transportujące węgiel, na które  niegdyś górnicy wskakiwali żeby wrócić po szychcie z miejsca swojej pracy do windy z kopalni – bardzo często bowiem musieli przejść kilometry, aby udać się w to miejsce, w którym fedrowali, a po kilku godzinach pracy nie chciało im się już wracać (nie ma się zresztą co dziwić). Jedziemy podwieszaną kolejką. Na samym końcu kombajniści pokazują obsługę współczesnych kombajnów urabiających ścianę węgla.

Pozna się tutaj rozmaite aspekty pracy w kopalni, także techniczne jak np. zabezpieczanie ścian. Najwcześniejsze zabezpieczenia – drewniane były kosztowne i mało trwałe, ale zgniatane drewno trzeszcząc mogło dać sygnał o zbliżającym się tąpnięciu. Później stosowano zabezpieczenia metalowe, murowane z cegieł, betonowe.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAPrzodek służący do muzealnej demonstracji warunków pracy w XIX wieku (i zapewne na początku XX). Niski strop wymusza postawę schyloną. Niegdyś górnicy pracowali jednak w przodkach jeszcze o wiele niższych, nawet na leżąco.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAJedna z metod zabezpieczania ścian chodnika – drewnem, ściana tzw. zrębowa. Zastosowanie drewna w kopalniach miało swoje zalety i wady. Było kosztowne i można było je użyć tylko raz. Za to łatwe w transporcie, ponadto trzaski zawalającej się ściany mogły ostrzec górników przed niebezpieczeństwem. Z demontowanych ścian górnicy dostawali klocki zabierane do domu aby palić nimi w piecu.
Metalowe zabezpieczenia wyparły drewniane, bo choć trudniejsze w transporcie, mogły być używane wiele razy i koniec końców bardziej się opłaciły.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAPodróż podwieszaną kolejką. Wagoniki są skonstruowane z metalowych rurek, wejścia do wagoników “zakładane” są drewnianymi ogranicznikami, łatwo zatem obserwować to, co mija się podczas jazdy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERANa koniec chillout w barze 320 metrów pod ziemią. Bezcenne.

Muzeum daje pewne wyobrażenie o pracy pod ziemią. Trzeba jednak mieć świadomość że w Guido mamy świeże, transportowane szybami powietrze, temperaturę kilkunastu stopni i całkiem czyste jak na kopalnię otoczenie. Normalnie – jak twierdzi przewodniczka, w kopalni mogła panować temperatura 30-40 stopni Celsiusza, a wilgotność dochodziła do 100 procent. Warunki to wprost niewyobrażalne dla człowieka, który nigdy nie pracował pod ziemią.

Po zwiedzaniu “cali urobiyni” poszliśmy jeszcze na kawę i szkloki do baru K8. To nowoczesne, a zarazem nastrojowe miejsce, w którym miło jest spędzić kilka chwil odpoczywając i wymieniając myśli na temat wrażeń z odbytej właśnie wycieczki, jak i na wszystkie inne tematy.

Sieć pełna jest zdjęć ze zwiedzania kopalni Guido i relacji podekscytowanych turystów, lecz dla każdego to zapewne jego własne doświadczenie, którego nie da się adekwatnie przekazać osobie nie mającej takich doświadczeń. Do kopalni na dół trzeba zjechać, żeby zobaczyć choć trochę co to jest, w tym żaden blog ani Facebook nie pomoże. Po takiej wyprawie nic już nie będzie takie samo.

Po wyjechaniu szolą na powierzchnię wsiadłyśmy w autobus na dworzec Zabrze Goethego. Dla Waszej autorki nie był to jeszcze koniec. Pozostała część dnia minęła w Bytomiu-Miechowicach na Szlaku Matki Ewy. Zapraszam do kolejnego postu.

Magdalena


Szlak Matki Ewy w Bytomiu-Miechowicach – 2.03.2014

$
0
0

Dzielnica Miechowice intrygowała mnie już od dłuższego czasu. W śląski dzień 2 marca 2014 udałam się tam prosto z kopalni Guido. Wiedziona ciekawością poznania dzieła Matki Ewy von Tiele-Winckler, chęcią zobaczenia ruin zamku von Tiele-Wincklerów a także parku miejskiego, który niedawno zwyciężył w głosowaniu w “Akcji dla Księstwa” organizowanej przez markę Tyskie.

Oprowadzenie po dzielnicy zawdzięczam mojej drogiej koleżance Annie Hryszkiewicz, która także przez cały dzień oprowadzała mnie po centrum Bytomia 8 września 2013 roku.
Zatrzymałyśmy się samochodem przy kościele Świętego Krzyża w Bytomiu-Miechowicach.  Parafia ta zawdzięcza bardzo wiele rodzinie Tiele-Wincklerów, ich historię zresztą opisano całkiem porządnie na stronie parafii (kliknij, aby wyświetlić).

OLYMPUS DIGITAL CAMERAFigura przed rzymskokatolickim kościołem Świętego Krzyża w Bytomiu. Fundatorką kościoła była Maria Winckler z Domesów, wdowa po Franciszku Aresinie, wówczas już żona Franciszka Wincklera.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAPark miejski w Bytomiu-Miechowicach. Niegdyś park otaczał pałac von Tiele-Wincklerów, zniszczony w 1945 roku.
Nie mylili się głosujący w “Akcji dla Księstwa”. Park wymaga nie tyle doposażenia, co wyposażenia od początku. Nie ma w nim ławek ani żadnych udogodnień, które sprzyjałyby odpoczynkowi tutaj.

Od kościoła przeszliśmy parkiem miejskim do ruin pałacu von Tiele-Wincklerów. Znajdują się one w zasadzie w parku, a w górę biegnie ulica Matki Ewy, przy której zlokalizowane są wszystkie budynki powstałe za jej sprawą, czyli “Ostoja Pokoju”, “Cisza Syjonu”, kościół ewangelicko-augsburski, domek Matki Ewy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERARuiny oficyny pałacu von Tiele-Wincklerów. Pałac został wybudowany w latach 1812-1817 przez kupca Ignacego Domesa. Kupiec w 1812 kupił wieś Miechowice i wybudował go jako prezent dla swojej córki – Marii Domes. Pałac w Miechowicach został zniszczony w styczniu 1945 roku. Wkroczenie wojsk radzieckich oznaczało, podobnie jak w przypadku innych podobnych budynków, jego rozgrabienie i doszczętne spalenie. Wypalone mury pałacu wysadzono w powietrze w roku 1954. Do dziś pozostały jedynie ruiny pałacowej oficyny i zaniedbany park otaczający budowlę. Niewielki pagórek przy ruinach oficyny kryje pozostałości samego pałacu.

miechowice_palacA tak pałac wyglądał w czasach świetności (druga połowa XIX w.). Komentarz niepotrzebny…

OLYMPUS DIGITAL CAMERAMalowniczy ogród zimowy w budynku “Ostoi Pokoju”. Od strony ulicy Matki Ewy ten ważny obiekt wygląda na zadbany, choć da się zauważyć, że jest opuszczony. Przez moment zastanawia mnie, dlaczego.

OLYMPUS DIGITAL CAMERASmutną prawdę odkrywamy, gdy obchodzimy budynek naokoło do tylnej jego części. Tutaj prezentuje się on zgoła inaczej. Mury podtrzymywane są przez drewniane stemple, żeby się nie zawaliły (żeby opóźnić ich zawalenie?).
Sprawy nie ułatwiają szkody górnicze. W ścianach “Ostoi Pokoju” widać potężne pęknięcia. Chciałabym mieć nadzieję że konstrukcja nie skończyła tak jak pozostałe wyburzone, lecz pewnie jest to nadzieja płonna.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAA tak wyglądało wejście do “Ostoi Pokoju” za życia Matki Ewy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAKolejny budynek to “Cisza Syjonu”. Remontowany obecnie przez parafię ewangelicko-augsburską.
Uwagę zwracają neogotyckie okna ułożone w bocznej ścianie po skosie (prawdopodobnie ze względu na klatkę schodową) oraz neogotyckie drzwi.

cisza_syjonuJadalnia wewnątrz budynku “Cisza Syjonu” za życia Matki Ewy.
Zdjęcie pochodzi ze strony fotopolska.eu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERABudynek w którym mieści się prawdopodobnie plebania. Wygląda na zachowaną w dobrym stanie technicznym i widać, ze jest zamieszkana.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAKościół ewangelicki w Bytomiu-Miechowicach. Po zdjęciach można sądzić, że znajduje się od w pewnej odległości od pozostałych zabudowań, ale tak nie jest. Wszystkie obiekty zlokalizowane są obok siebie, na jednej działce. na tyłach kościoła znajduje się cmentarzyk na którym spoczęła Matka Ewa, a nieopodal stoi niewielki dom, tzw. Domek Matki Ewy, o którym była już mowa w poprzednim poście.

OLYMPUS DIGITAL CAMERADomek Matki Ewy. Otoczenie domku utrzymane jest wzorowo z wielkim porządku. W ramach działki jest on jeszcze ogrodzony drewnianym płotem.Kwitnące na trawniku krokusy, nasadzenia roślin wprowadzają tutaj niepowtarzalny klimat nie tylko dawnych czasów, ale także sprawiają że jest to miejsce, w którym chce się przebywać i do niego wrócić. Nawet krasnal ogrodowy wygląda tutaj pozytywnie i na swoim miejscu, co jest właściwie nieprawdopodobne.
Domek, jak i cały Szlak Matki Ewy można zwiedzać z przewodnikiem po uprzednim umówieniu się. W ten zawiły dzień byłoby to trudne, lecz trzeba tę możliwość rozważyć na inny raz.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAGrób Matki Ewy. Według jej życzenia na płycie nagrobnej wypisano tylko “Służebnica Pańska”.

Z 20 budynków powstałych za życia Ewy von Tiele-Winckler przetrwało zaledwie 5: “Ostoja Pokoju”, “Cisza Syjonu”, plebania (?), kościół i Domek Matki Ewy. Jeżeli coś pominęłam, proszę mnie poprawić. Teren nie sprawia wrażenia pustki, powstały na nim bowiem nowe budynki, w których działa m. in. ośrodek opieki, przy samej ulicy znajdują się także wyjątkowo zadbane budynki mieszkalne. Cały czas mamy jednak w głowie jak to miejsce mogło wyglądać przed wojną. I wesoło jest i smutno zarazem.

—————————————-

Zapraszam także do przeczytania mojego postu dotyczącego Matki Ewy: Ewa von Tiele-Winckler. Jej własna droga oraz do zapoznania się z bibliografią zamieszczoną pod artykułem. Znajdziecie tam informacje o ciekawych materiałach, także online, dotyczących tej niezwykłej postaci, jej dzieła, jak i całej rodziny von Tiele-Wincklerów.

Magdalena


Rodzina Daisy von Pless. Galeria niezwykłych postaci

$
0
0

Rodzina Daisy von Pless to galeria niezwykłych postaci. Matka, babka, a nawet ojciec - zbudowali FitzPatrickom i Cornwallis-Westom opinię oryginałów, a jeżeli nie aż tak dalece – to na pewno osób nietuzinkowych. Wychowana w takiej rodzinie Maria Teresa Olivia po przybyciu na Śląsk zderzyła się z pruskim porządkiem i niepodważalną etykietą, które trudno jej było zaakceptować. Jest to jednak pewne uproszczenie. Przyjrzyjmy się dokładnie tej niezwykłej galerii postaci, z różnych stron.

Jako że na temat rodziny Daisy dałoby się niewątpliwie napisać opasłą księgę, posiłkuję się tutaj swego rodzaju bibliografią – linkami do moich ulubionych blogów: Barbary Borkowy, Bronisławy Jeske-Cybulskiej i Mateusza Mykytyszyna. Odsyłam do niej Czytelników, jako że są one prawdziwą kopalnią wiadomości na tematy związane z księżną, a zgłębianie ich to czysta przyjemność. Uzupełniam je o linki do innych interesujących stron.

Szczególnie polecam także post Mateusza Mykytyszyna pt. Daisy von Pless – potomkini królów – wywód przodków księżnej. Mamy w nim wywód Kolegium Heraldycznego, które dokumentowało rodowód zubożałych Westów przed małżeństwem Daisy z Hansem Heinrichem Hochbergiem.

Temat rodzinnych powiązań Daisy chcę jeszcze kontynuować w kolejnych postach.

westDaisy z siostrą Shelagh jako małe dziewczynki.

Dziadkowie

Od strony matki:

Olivia FitzPatrick, córka Thomasa Tayloura, 2. markiza Headfort.

Babcia Olivia

Reverend Frederick

Od strony ojca:

Theresa Whitby, córka Johna Whitby i Mary Anne Theresa Symonds, dziedziczki fortuny admirała Williama Cornwallisa.

Federick Richard West, syn Fredericka Westa, młodszego syna Johna Westa, 2. hrabiego De La Warr.

Rodzice

Mary Adelaide Virginia Eupatoria Cornwallis-West, z domu FitzPatrick (1858 – 21 July 1920), znana jako Patsy. Urodzona w irlandzkiej rodzinie arystokratycznej, córka Reverenda Fredericka i Lady Olivii FitzPatrick – córki Thomasa Tayloura, 2. markiza Headfort.
Jej matka bezskutecznie próbowała uwieść księcia Alberta (męża królowej Wiktorii!), a sama Patsy w wieku 16 lat została kochanką księcia Walii (późniejszego króla Edwarda VII) w 16. kiedy odkryto ich romans, została wydana za mąż (w 1872 roku) za dwukrotnie starszego od siebie Williama Cornwallis-Westa.
Mary Cornwallis-West zasłynęła miedzy innymi z używania swojego wpływu na księcia Walii aby zaaranżować korzystne małżeństwa swoich dzieci, szczególnie córki Constance Edwiny z hrabią Westminsteru.
W 1915 roku wdała się w romans z młodym żołnierzem, Patrickiem Barrettem, poznanym w szpitalu w Le Touquet. Jej starania o awans kochanka wywołały skandal.
Mary owdowiała w 1917 roku, zmarła trzy lata później.

Mary Cornwallis-West

Niesforny wujek Pat w Książu

Patsy w blasku Srebrnych Godów

William Cornwallis-West (20 March 1835 – 4 July 1917), brytyjski polityk. Jego ojcem był Frederick Richard West, syn Fredericka Westa, młodszego syna Johna Westa, 2. hrabiego De La Warr. Jego matką była natomiast Theresa, córka Johna Whitby i Mary Anne Theresa Symonds, dziedziczki fortuny admirała Williama Cornwallisa.
Przyjął dodatkowe nazwisko Cornwallis przed nazwiskiem West.

Kolekcja Pułkownika Williama Cornwallis-Westa

Panna Miles poluje na męża

Rodzeństwo

George Frederick Myddleton Cornwallis-West (14 listopada 1874 – 1 kwietnia 1951), brytyjski oficer w Scots Guards. Jedyny syn Williama Cornwallis-Westa i Mary z domu FitzPatrick. George Cornwallis-West był znany głównie ze swych znaczących małżeństw: pierwszego z Janette Jerome (9 stycznia 1854 – 29 czerwca 1921), matką Winstona Churchilla, i drugiego - ze znaną aktorką Stellą Campbell, znaną także jako pani Patrick Campbell. George Bernard Shaw ponoć napisał partię Elizy Doolittle w sztuce “Pygmalion” właśnie dla Stelli Campbell.

George Cornwallis-West ożenił się z panią Randolfową Churchill 28 lipca 1900 r., ku przerażeniu synów pani Churchill: Winstona i Johna, którzy byli niemal w wieku swego ojczyma. Właściwie Winston Churchill był jedynie 16 dni młodszy niż George Cornwallis-West.  Jennie Churchill i Cornwallis-West żyli w separacji 1912 roku i rozwiedli się w kwietniu 1914 r. Po rozwodzie pani Churchill wróciła do swojego poprzedniego nazwiska, a George ożenił się 6 kwietnia ze Stellą Campbell. Niestety i to małżeństwo nie przetrwało próby czasu. W 1940 roku, wtedy już 64-letni George, ożenił się z Georgette Hirsch.
W 1951 roku George, dotknięty od lat chorobą Parkinsona popełnił samobójstwo, nie zostawiając prawowitych potomków.

Do Trzech Razy Sztuka – ostatnia żona brata Georga

Fatalistyczne odczucia Georga

Rozterki brata Georga

Constance Edwina Cornwallis-West (1875-1970), młodsza siostra Daisy, księżnej von Pless, nazywana byłą przez rodzinę i przyjaciół Shelagh. W 1901 roku wyszła za mąż za sąsiada, który był jej pierwszą miłością – Hugh Richarda Artura Grosvenora, II Księcia Westminsteru (1879-1953), znanego jako Bend Or. Takie imię nosił kasztan jego dziadka, który wygrał słynne wyścigi konne w Derby. Ten angielski arystokrata był właścicielem wielkiej ilości nieruchomości i ziemi. Przeliczono, że po odziedziczeniu księstwa w 1899 roku, jego dzienny dochód stanowił równowartość blisko 47 000 dzisiejszych funtów. Wraz z Selagh mieli dwie córki i jednego syna. Shelagh była niestety nie jedyną krewną Daisy, której małżeństwo nie przetrwało… Rozwiodła się z mężem z powodu jego zdrad w 1919 roku, aczkolwiek utrzymywali później dość przyjazne stosunki, dla przykładu będąc razem gospodarzami na debiutanckim balu córki. 14 stycznia 1920 była księżna Westminsteru poślubiła swojego sekretarza, kapitana Jamesa Lewisa. Poznała go w czasie wojny, kiedy był leczony w jej szpitalu w  Le Touquet. Małżonkowie nie mieli dzieci.
Zwróćmy uwagę na to, jak sędziwego wieku dożyła Shelagh!

Constance Lewes

Desperackie błędy Shelagh

Fitz – drugi mąż Shelagh

Nieobecne Siostry

Siostry spotykają Japońskiego Księcia

Siostrzenice Ursula i Mary

Tajemnicza czy frywolna? – opowieść o młodszej siostrze Daisy

The Westminster Tiara Collection: the Chamuet Kokoshnik Tiara with Blue Enamel

Wojenny luksus Shelagh

Mąż

Hans Heinrich XV. Graf von Hochberg, ur. 23 kwietnia 1861 w Pszczynie, zm. 31 stycznia 1938 w Paryżu) – książę von Pless, hrabia von Hochberg, baron zu Fürstenstein. Urodził się 23 kwietnia 1861 roku w Pszczynie. Był pierworodnym synem Jana Henryka XI von Pless i Marii von Kleist.

Jan Henryk XV von Hochberg, III Książę von Pless, baron na Książu (1861 – 1938) – szkic biograficzny dzięki uprzejmości Centrum Europejskiego w Książu

Małżeński romans księcia pszczyńskiego

Pogrzeb Jana Henryka XV von Hochberg, Księcia von Pless – 7 lutego 1938 – Pszczyna

Rozmowy Hansa z dentystą

Dzieci

Córka urodzona 25 lutego 1893 roku. Niestety wkrótce zmarła.

Bezimienna córka Daisy i Hansa of Pless

Hans Heinrich XVII (Hansel) Wilhelm Albert Edward hrabia von Hochberg, baron zu Fürstenstein, IV książę von Pless (ur. 2 lutego 1900 w Berlinie, zm. 26 stycznia 1984 na Londynie). Otrzymał imiona po przodkach – Hans Heinrich, ale wśród najbliższych był nazywany Hanselem.
4 grudnia 1924 roku poślubił w Dreźnie bawarską arystokratkę Marię Katarzynę von Berckheim, córkę hrabiego Klemensa Schönborn-Wiesentheid. Małżeństwo pozostało bezdzietne i rozwiązane za obopólną zgodą po zakończeniu II wojny światowej w 1952 roku.
27 lipca 1958 roku w Londynie zawarł związek małżeński z Mary Elizabeth Minchin, z którą rozwiódł się w 1971 roku. To małżeństwo również pozostało bezdzietne.
W czasie II wojny światowej w armii brytyjskiej w stopniu porucznika.

Hochbergowie pomiędzy Polską, a Niemcami

Skandale Hochbergów

Wspomnienia o Hanselu i … pamiętnikach księżnej Daisy

Alexander (Lexel) Friedrich Wilhelm Georg Konrad Ernst Maximilian hrabia von Hochberg, baron zu Fürstenstein, V książę von Pless (ur. 1 lutego 1905 w Londynie, zm. 22 lutego 1984 na Majorce).
Zmarł 22 lutego 1984 roku. Był tytularnym księciem pszczyńskim przez niecałe 4 tygodnie po śmierci brata Jana Henryka XVII zmarłego również w 1984 roku. Następcą Aleksandra jest bratanek Bolko Hochberg von Pless (ur. 1936).

Alexander Graf von Hochberg, V książę von Pless (1905 – 1984) – mini-biografia dzięki uprzejmości Centrum Europejskiego w Książu

Daisy i jej życie w Monachium

Hochbergowie pomiędzy Polską, a Niemcami

Homo-skandal w Książu i rumuńska narzeczona

Kulisy zerwanych zaręczyn

Lexel, ukochany syn księżnej Daisy

Skandale Hochbergów

Syn Daisy, Warszawa i wielka ucieczka

Bolko Konrad von Hochberg (23 września 1910 – 22 czerwca 1936), najmłodszy syn księżnej. W roku 1936 Bolko poślubił swoją macochę Klotyldę de Silva y Gonzales de Candomo. Bolko i Klotylda mieli dwoje dzieci: córkę Hedwig Marię Daisy, i syna Bolko Konstantina Stanislausa -VI księcia von  Pless, hrabiego von Hochberg. Bolko Konrad zmarł niespodziewanie i w niewyjaśnionych okolicznościach w Pszczynie 22. 06. 1936 r. Wcześniej był aresztowany i przesłuchiwany przez Gestapo.

Bolko Konrad, Graf von Hochberg (1910-1936) – mini-biografia dzięki uprzejmości Centrum Europejskiego w Książu

Pogrzeb hrabiego Bolka von Hochberg – 25 czerwca-1936 – Pszczyna – galeria fotografii

Skandale Hochbergów

Teściowie

Maria von Kleist

Hans Heinrich XI von Pless

Inni powinowaci

Szwagier (mąż siostry Constance Edwiny, znanej jako Shelagh) Hugh Richard Arthur Grosvenor, 2. Książę Westminster (19 marca 1879 – 19 lipca 1953), brytyjski właściciel ziemski, jeden z najbogatszych mężczyzn ówczesnego świata. Syn Victora Grosvenora i Lady Sibell Lumley.
16 lutego 1901 roku poślubił Constance Edwinę Cornwallis-West. Mieli troje dzieci:
- Ursula Mary Olivia Grosvenor (21 lutego 1902 – 1978), wyszła za mąż po raz pierwszy za Williama Patricka Filmer-Sankey w 1924, z którym rozwiodła się w 1940 r. W tym samym roku poślubiła majora Stephena Vernona. Z pierwszym mężem miała dwoje dzieci.: Patricka (który ożenił się z aktorką Josephine Griffin) i Christophera Filmer-Sankey, który zmarł młodo. Jedyne dziecko z drugim mężem także zmarło w młodości.
- Edward George Hugh Grosvenor (1904–1909), zmarły w wieku 4 lat po operacji wyrostka robaczkowego.
- Mary Constance Grosvenor (27 czerwca 1910 – 2000).
26 listopada 1920 r. Hugh został drugim mężem Violet Mary Nelson (1891–1983). Rozwiedli się jednak w 1926 roku. Następnie, 20 lutego 1930 r.  poślubił Loelię Mary Ponsonby (1902–1993). Para nie mogła mieć dzieci i rozwiodła się w 1947 roku po kilku latach separacji. W tym samym roku ożenił się z Anne (Nancy) Winifred Sullivan (1915–2003). Ostatnia żona przeżyła do o dokładnie 50 lat!
Hugh znany był z licznych romansów i obdarowywania kochanek kosztownymi prezentami. Po Coco Chanel zainteresował się Brazylijką Aimée de Heeren, która nie chciała go poślubić; podarował jej kosztowaną biżuterię, która była swego czasu częścią francuskich klejnotów koronnych.
Hugh zmarł w 1953 roku, w wieku 74 lat. Miał dwie córki.
The Duke died in 1953, aged 74, leaving two daughters. Jego tytuły i związaną z nimi posiadłość Westminster odziedziczył jego kuzyn William Grosvenor.

Konrad Edward („Conny“) von Hochberg (1867 – 1934), młodszy brat księcia Jana Henryka XV von Pless i szwagier księżnej Daisy. (Oprócz niego mąż Daisy miał jeszcze jednego młodszego brata oraz brata przyrodniego).

Szwagier Conny i „Piąta Kolumna“

Friedrich Maximilian von Hochberg (3 maja 1868–16 września 1921). Najmłodszy brat męża Daisy.

Friedrich von Hochberg

Potomkowie

Bolko VI Hochberg von Pless, także Bolko Fürst von Hochberg vel von Pless (ur. 1936 w Monachium) – szósty książę pszczyński, ostatni żyjący wnuk księżnej Daisy. Jego rodzicami są Bolko hrabia von Hochberg i Klotylda de Silva y Gonzalez de Candamo. Czyli jednym słowem jest owocem związku syna Daisy z Klotyldą, która była wcześniej jego macochą (głośny skandal, kiedy Hans Heinrich, wcześniej mąż Daisy poślubił młodszą od siebie o kilkadziesiąt lat hiszpańska arystokratkę Klotyldę obiegł całą Europę).
Bolko mieszka na stałe w Monachium, gdzie prowadził firmę komputerową. Obecnie jest seniorem rodziny Hochbergów. Ma jedną córkę – Felicitas. Wobec braku męskiego potomka, wolą księcia Bolka VI jest, aby w przyszłości tytuł odziedziczył jego kuzyn, Peter von Hochberg.
Bolko jest honorowym obywatelem miasta Pszczyny.

Felicitas von Hochberg, baronówna na Książu – prawnuczka księżnej Daisy von Pless.

Magdalena


Śląski Turniej Debat Oksfordzkich – nasz wspólny sukces!

$
0
0

Niezmiernie jest mi miło poinformować o sukcesie uczniów, których pomagałam przygotowywać do uczestnictwa w V Śląskim Turnieju Debat Oksfordzkich.
Młodzież z Gimnazjum nr 21 im. Adeli Korczyńskiej w Katowicach-Ligocie zwyciężyła dziś w finale turnieju!

Finałowa teza brzmiała: “Śląski etos został zniszczony przez komunizm”. Drużynie w składzie: Jakub Markiewicz, Klaudia Pyrsz i Katarzyna Suchy, pod opieką pani Aurelii Tomaszewskiej udało się udowodnić, że śląski etos jednak nie został zniszczony.

Jeszcze niedawno, w lutym, przygotowywaliśmy się do tematu, który mógł dać miejsce w finale: “Kobieta: ostoja tradycji, kultury i etosu Górnego Śląska”… I oczywiście zakończył się wygraną.

Bardzo cieszę się z tego zwycięstwa i gratuluję serdecznie uczniom, życząc im dalszych wspaniałych sukcesów. Już wkrótce w szkole średniej.

debatapf_32Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.gimnazjum21.katowice.pl/

Magdalena

 


Koło Przyjaciół Ligoty i Panewnik – spotkanie robocze

$
0
0

3 kwietnia (czwartek) o godz. 18.00 w Bibliotece przy ul. Grzyśki 19a na Starej Ligocie odbędzie się spotkanie osób zainteresowanych powstaniem Koła Przyjaciół Ligoty i Panewnik (robocza nazwa).

Ligocianie i Panewniczanie – musimy tam być!

ligota_panewniki

Magdalena



Towarzystwo Przyjaciół Ligoty i Panewnik uważam za otwarte

$
0
0

Kilka godzin temu zebraliśmy się w Miejskiej Bibliotece Publicznej na ul. Grzyśki na pierwszym spotkaniu roboczym Towarzystwa Przyjaciół Ligoty i Panewnik.

Inicjatywa założenia takiego towarzystwa wyszła od p. Grzegorza Płonki, natychmiast zyskała poparcie na facebookowym forum “Ligota”.
W 12 osób, które przybyły dziś na spotkanie (to naprawdę dobra liczba!) ustaliliśmy nazwę towarzystwa jak wyżej, oraz ustaliliśmy że będzie miało (przynajmniej na razie) charakter nieformalny. Kwestia rejestracji stowarzyszenia jest do przemyślenia w przyszłości.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zastanawialiśmy się, jakie mogą być obszary naszej działalności. Oczywiście jest ich mnóstwo. Na samym początku, po pierwszym spotkaniu i burzy mózgów pojawiło się kilka pomysłów, i niektóre z nich będziemy chcieli zacząć realizować już w najbliższym czasie.

EDUKACJA

* spotkania o tematyce historycznej

* propagowanie wiedzy o Ligocie i Panewnikach (historia, architektura, jedność Ligoty i Starej Ligoty i inne tematy)

* wydawanie czasopisma nt. naszych dzielnic

* spotkania wyjazdowe

* stworzenie przewodnika po dzielnicach we współpracy z uczniami i nauczycielami szkół ligockich/panewnickich

HISTORIA

* działania na rzecz przypomnienia historii Ligoty i Panewnik, informacje o miejscach historycznie cennych (w formie tablic informacyjnych lub innej – do przemyślenia i ustalenia)

* pamiątki związane z Ligotą i Panewnikami – pomysł digitalizacji zdjęć i pocztówek znajdujących się w zbiorach prywatnych, fotografowania pamiątek rodzinnych związanych w jakikolwiek sposób z tymi dzielnicami, być może – utworzenie wirtualnego muzeum

* rejestracja wypowiedzi osób starszych, szczególnie urodzonych w 20-leciu międzywojennym, co będzie stanowić niezwykle cenny materiał historyczny

* stworzenie makiet Ligoty i Panewnik z różnych okresów historycznych, co obrazowałoby rozwój urbanistyczny dzielnic (być może techniką druku 3D)

WSPÓŁCZESNOŚĆ

* promowanie dzielnic oraz wydarzeń, które mogą być z nimi jednoznacznie utożsamiane

* kwestie ekologiczne na Ligocie i Panewnikach (m. in. problem zaśmieconego lasu, współpraca z Nadleśnictwem i Miastem Katowice)

* stworzenie aplikacji na telefony, ułatwiającej zwiedzanie dzielnic

* kontakt z ligocianami i panewniczanami mieszkającymi zagranicą

* w dłuższej perspektywie – organizacja światowego zlotu ligocian i panewniczan

ŻYCIE SPOŁECZNE / SPOŁECZNOŚĆ LOKALNA

* wspieranie budowania tożsamości z miejscem zamieszkania

* integracja mieszkańców

* działania na rzecz demokracji lokalnej

* wspieranie inicjatyw społecznych

Kolejne spotkanie odbędzie się 8 maja 2014 roku, o godz. 18.00 w Miejskiej Bibliotece Publicznej na ul. Grzyśki 19 a.

Natomiast jeszcze następne spotkania są planowane w różnych miejscach Ligoty i Panewnik, aby ułatwić osobom mieszkającym w rozmaitych punktach dzielnic uczestnictwo w zebraniach towarzystwa.

Pozdrawiam wszystkich wieczorową porą i mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy w działaniach.

Magdalena

 


Spotkanie “Prof. Adolf Dygacz – wybitny etnomuzykolog”. 5.04.2014

$
0
0

Dzieje się na Ligocie! Już jutro, 5 kwietnia 2014 roku, w Domu Parafialnym (dawny Dom Związkowy) przy ul. Związkowej 20 odbędzie się spotkanie pt. “Prof. Adolf Dygacz – wybitny etnomuzykolog”.

O profesorze opowie nam sama pani Dygacz!

Po za tym czekają nas występy muzyczne: zespołu wokalno-instrumentalnego Koła Miłośników Śląskiej Pieśni, Mali Ligocianie, Wte i Nazod i oczywiście Ligocianie. Chyba już nie trzeba nic dodawać…

Samo spotkanie rozpocznie się o godz. 16.00, lecz wcześniej, około godz. 15.30 z Domu Kultury Ligota wyjdzie mini-korowód dzieci z zespołu Mali Ligocianie. Dokładnie wczoraj, na pierwszym spotkaniu Towarzystwa Przyjaciół Ligoty i Panewnik pojawił się pomysł, aby zarejestrować w formie filmu zarówno korowód, jak i całe spotkanie. Film zostanie udostępniony w Internecie najszybciej, jak będzie to możliwe.

Serdecznie polecam, do zobaczenia!

Adolf_Dygacz

Magdalena


BioBazar Katowice – startuje 5.04.2014

$
0
0

W Katowicach jest nudno i się nic nie dzieje, słyszeliście to już kiedyś?

W tę sobotę, gdyby ktoś chciał się dobrze i zdrowo pożywić przed spotkaniem o profesorze Dygaczu (i porządkami?) może udać się na BioBazar Katowice. Otwiera się on na terenie dawnej Huty Baildon przy ulicy Brackiej 20.

Bazar będzie czynny w godzinach 8.00-16.00. Kupimy tam produkty ekologiczne i regionalne: owoce i warzywa, wędliny, mięso, pasztety, ryby, nabiał, pieczywo, przetwory, produkty garmażeryjne, wypieki, a także kawę, oliwę i inne dobroci.

Pewnie nieraz zastanawialiście się jak pozbyć się elektrośmieci… Otóż 5 kwietnia będzie przeprowadzona ba bazarze zbiórka tego typu odpadów. To doskonała okazja aby pozbyć się ich, a przy okazji zjeść ekologiczne jabłko – będzie je można otrzymać w zamian za oddane elektrośmieci. Partnerami zbiórki są Europejska Platforma Recyklingu i Fundacja Zielony Horyzont.

BioBazar ma naturalnie profil na Facebooku. Jest on naprawdę dobrze prowadzony i można się zeń dowiedzieć absolutnie o wszystkim.

Wjazd na EkoBazar możliwy jest od ulic: Bocheńskiego i Chorzowskiej. Udostępniony będzie parking. Sama jednak polecałabym dojazd na bazar rowerem! Wtedy będziemy mieli kilka korzyści w jednym: zdrowe jedzenie, ruch i oszczędności w kieszeni. I oczywiście spójność z naszą ekologiczną duszą. Do zobaczenia na straganie w dzień targowy – w każdą sobotę, począwszy od jutra.

biobazar

Polecam artykuł z Ulicy Ekologicznej:
BioBazar także w Katowicach!

Magdalena

 


Nagrody dla najbardziej aktywnych komentatorów Odkrywając Śląsk

$
0
0

Kilka dni temu na facebookowym profilu Odkrywając Śląsk 400 fanów na święta Wielkanocne. Od śląskiego hazoczka naturalnie…

I muszę powiedzieć, że biedny hazoczek musioł chyba robić dziyń i noc.

Do świąt jeszcze dwa tygodnie, a prezent już przyszedł. Dziś około godziny 15.00 liczba fanów Odkrywając Śląsk na Facebooku sięgnęła 400. Bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa. I tak jak obiecałam – w najbliższym czasie czekają na nas, a właściwie na Was – Czytelników bloga, same przyjemności.

Chcę zacząć od początku, bo blog Odkrywając Śląsk nie zaczął się przecież od mediów społecznościowych, lecz żył przez długie miesiące swoim własnym życiem. Dlatego dziś chcę nagrodzić osoby które są ze mną (i z blogiem) od samego początku. I są zarazem najbardziej aktywnymi komentatorami postów na Odkrywając Śląsk. Te dwie osoby to Łukasz Tudzierz, także śląski bloger – autor blogu tuudi.net, oraz Hadit.
Te dwie osoby są ze mną od pierwszego postu (dosłownie!).

Łukaszowi chcę w tym miejscu także serdecznie podziękować za wszelką pomoc merytoryczną, promocyjną i inną, którą zawsze służył mi przez ponad 3 lata istnienia Odkrywając Śląsk.
Wkrótce po założeniu bloga (w kwietniu 2011) otrzymałam obszerny mail z radami dotyczącymi blogowania, wyglądu strony itp. Zastosowałam się do wszystkich, co prawda niektórych ze sporym opóźnieniem… I jeszcze mnóstwo pracy przede mną.
Łukasz jest laureatem nagrody Blog Roku 2010 w kategorii Polityka i Społeczeństwo. Zasłużenie, można mu bowiem pozazdrościć lekkiego pióra (klawiatury), niewyczerpanych pokładów energii do pisania, działalności społecznej dla Śląska, niezwykłej umiejętności ujmowania ważnych zagadnień krótko, do rzeczy, konkretnie, jasno i celnie.
Co tu dużo mówić – Łukasz jak na razie pozostaje dla mnie niekwestionowanym guru śląskiej blogosfery.

Hadicie, kimże jesteś? Nie wiem. Proszę jednak o podanie na priv adresu, abym mogła wysłać nań kopertę. Oczywiście z nagrodą.

OLYMPUS DIGITAL CAMERADobra książka pt. “Człowiek jest w drodze: pejzaż śląski: pamięć, tradycja, współczesność” oraz pocztówki świąteczne wydane przez Muzeum Śląskie w Katowicach trafią wkrótce w dobre ręce – Łukasza.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA“Rodzina na Górnym Śląsku” Ireny Bukowskiej-Florentyńskiej oraz kartki świąteczne – do Hadita. Mam nadzieję, że oba pakunki trafią do Was przed świętami.

Dziękuję Wam obu. Dziękuję także wszystkim Czytelnikom za to, że jesteście. To dopiero początek blogowych śląskich przyjemności. Filujcie na nastympne!

Magdalena


Dzień Ptaków w Śląskim Ogrodzie Botanicznym. 6.04.2014

$
0
0

Już jutro – 6 kwietnia 2014 r. Śląski Ogród Botaniczny w Mikołowie-Mokrem zaprasza nas na obchody Międzynarodowego Dnia Ptaków.
Tak bawiliśmy się w zeszłym roku: Święto Ptaków – nadszedł ten dzień. Organizatorzy obiecują, że w tym będzie różnie ciekawie. Specjalnie też wydłużyli imprezę aż do godziny 21.00.

Zaproszenie na obchody Międzynarodowego Dnia Ptaków

plakat DzieńPtaków

Już 6 kwietnia drugie święto w ramach Śląskiego Kalendarza Ekologicznego – Międzynarodowy Dzień Ptaków. Podczas pierwszego – Dnia Żaby – w szkołach podstawowych odbywały się zajęcia związane z tematyką płazów. Kwietniowe święto zaś to wydarzenie nie tylko dla uczniów, ale całych rodzin. W tym roku, podobnie jak w zeszłym, do zorganizowania go włączyli się członkowie Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków oraz Górnośląskiego Koła Ornitologicznego, którzy wygłoszą prelekcje podczas seminarium „O ptakach słów kilka”, które rozpocznie się o 9. Po nim ptasiarze i wszyscy zainteresowani wyruszą w teren na obserwacje ptaków zamieszkujących obszar Śląskiego Ogrodu Botanicznego oraz jego okolice.
4 kwietnia w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Mikołowie odbędzie się prelekcja animatora przyrodniczego Andrzeja Pająka, który zaprezentuje 80 gatunków ptaków (dermoplastów) z różnych części świata. Wystawę będzie można oglądać w czytelni MBP do 18 kwietnia.
Podczas zeszłorocznych świąt ekologicznych dużym powodzeniem cieszyły się tematyczne gry terenowe, dlatego nie mogło jej zabraknąć również teraz. Przemierzając teren Śląskiego Ogrodu Botanicznego i odpowiadając na pytania pozostawione w różnych miejscach, gracze poznają rodzimie gatunki ptaków, ich zwyczaje i ciekawostki związane z trybem życia. O 13 rozpocznie się blok filmów oczywiście o ptakach: widzowie poznają błotniaka łąkowego, płomykówkę i alczyka. O 17 rozpocznie się „Noc Sów” – wspólna akcja Śląskiego Ogrodu Botanicznego i Stowarzyszenia Ptaki Polskie, podczas której uczestnicy wyruszą w teren z przewodnikiem, aby nasłuchiwać sowy. Na zakończenie, które planowane jest na godz. 20, odbędzie się pożegnalne ognisko i podsumowanie całodniowych obserwacji ptaków.
Z pewnością interesująca będzie wystawa piór i wydmuszek udostępniona przez Sabinę Cieślę-Nobis ze Śląskiego Ogrodu Zoologicznego oraz autorskich rysunków Stanisława Gacka. Poza tym, jak podczas każdego święta, odbywać się będą warsztaty ekologiczne, kącik zabaw edukacyjnych dla najmłodszych oraz kiermasz produktów ekologicznych i rękodzieła.
Poza tym 6 kwietnia to dzień rozpoczęcia całorocznego EkoBazaru – nowej inicjatywy Śląskiego Ogrodu Botanicznego wskazującej na jego wielowymiarowy charakter, w którym poza nauką i edukacją oraz działaniami ochroniarskimi podejmowane są również działania na rzecz ekologii i promowania zdrowej żywności. Podczas EkoBazaru producenci ekologicznej żywności będą sprzedawać swoje produkty: warzywa, owoce, jaja, pieczywo, miody i in., dzięki czemu wszyscy goście odwiedzający Ogród podczas Dnia Ptaków będą mogli zaopatrzyć się w zdrowe, nieprzetworzone i niezmodyfikowane genetycznie produkty.
Program Międzynarodowego Dnia Ptaków w ŚOB 2014:
9.00 – Seminarium naukowe – „O ptakach słów kilka”, w seminarium wezmą udział członkowie OTOP (Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków), GKO (Górnośląskiego Koła Ornitologicznego) oraz ŚOB (Śląskiego Ogrodu Botanicznego);
11.00 – Obserwacje ptaków – po zakończeniu seminarium wszyscy chętni wyruszą w teren na obserwacje ptaków zamieszkującego obszar Śląskiego Ogrodu Botanicznego oraz jego okolice;
12.00 – Po sąsiedzku – edukacyjna gra terenowa dla całych rodzin, umożliwiająca poznanie gatunków ptactwa z naszej okolicy;
13.00 – Blok filmowy:
13.00 – „Błotniak łąkowy – arystokrata pól” – projekcja filmu (30 min.)
14.00 – „Płomykówka – sowa z sąsiedztwa” – projekcja filmu (30 min.)
15.00 – „Mały alczyk wielka sprawa” – projekcja filmu (60 min.)
16.00.   – „Wodne klimaty” – pokaz zdjęć Marcina Karetty
17.00 – „Noc Sów” – wyjście w teren z przewodnikiem oraz nocne nasłuchy sów to wspólna akcja ze Stowarzyszeniem Ptaki Polskie;
20.00 – Ognisko – zakończenie Międzynarodowego Dnia Ptaków, podczas którego będzie można zakupić i upiec kiełbaskę;

Ponadto:

- Prelekcja „Ptaki świata” – 4 kwietnia (piątek) o 17 w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Mikołowie (ul. K. Miarki 5) animator przyrodniczy Andrzej Pająk zaprezentuje 80 gat. ptaków (dermoplastów) z różnych części świata. Wystawę będzie można oglądać w czytelni MBP do 18 kwietnia;
- EkoBazar – podczas całego święta, na parkingu pod Sośnią Górą, będzie okazja zakupić artykuły spożywcze z odpowiednimi certyfikatami, m.in. pieczywo, warzywa, owoce, nabiał, wędliny itp.;
- Kiermasz ekologiczny – na głównym dziedzińcu będzie odbywał się kiermasz ekologicznych produktów spożywczych oraz rękodzieła, na którym będzie można również kupić gotowe budki lęgowe;
- Kawiarenka – na dziedzińcu w specjalnie zorganizowanej kawiarence będzie można zjeść domowy obiad, posilić się tradycyjnym śląskim kołoczem i napić wybornej kawy;
- Wystawa – piór i wydmuszek udostępniona przez Sabinę Cieślę-Nobis ze Śląskiego Ogrodu Zoologicznego oraz autorskich rysunków Stanisława Gacka;
- Projekcja zdjęć – „Ptaki Mikołowa i okolic” autorstwa Andrzeja Sucheckiego;
- Kącik zabaw edukacyjnych – najmłodsi pod opieką rodziców oraz animatorów będą mogli korzystać z kącika zabaw, gdzie będą ekologiczne zabawki, kolorowanki, rebusy in.;
- Warsztaty edukacyjne – zajęcia edukacyjno-przyrodnicze dla starszych dzieci polegające na zajęciach manualnych z wykorzystaniem naturalnych technik tworzenia;
- Konkurs z nagrodami – otwarcie konkursu długoterminowego pn. „Zieloni Odkrywcy” (informacje o konkursie w punkcie gry terenowej).

CZEKAMY NA GOŚCI RÓWNIEŻ W RAZIE NIEPOGODY!!!
Kontakt:
Kierownik Pracowni Śląski Kalendarz Ekologiczny
Marzena Osmalak
e-mail: m.osmalak@sibg.org.pl
tel. 534 994 578

Plan seminarium

6 kwietnia 2013
Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej ŚOB w Mikołowie

09.00 – 09.20 Antoni Marczewski – „O działalności OTOP słów kilka”
09.20 – 09.40 Cezary Dziuba – „Wyniki badań nad biologią pluszcza”
09.40 – 10.00 Andrzej Suchecki – „Ptaki Mikołowa i okolic – pasja fotografowania”
10.00 – 10.20 Marek Stajszczyk – „Bocian czarny – zagrożenia i ochrona”
10.20 – 10.40 Joachim Siekiera – „Bocian biały w województwie opolskim – badania i wstępne wyniki”
10.40 – 11.00 Przerwa
11 – Obserwacje ptaków – po zakończeniu seminarium wszyscy chętni wyruszą w teren na obserwacje ptaków zamieszkujących obszar Śląskiego Ogrodu Botanicznego oraz jego okolice.

Informacja: materiały prasowe Śląskiego Ogrodu Botanicznego.

Serdecznie polecam!

Magdalena


Adolf Dygacz i ligockie pieśni

$
0
0

W sobotni wieczór 5 kwietnia Dom Parafialny  (niegdyś Dom Związkowy) na Ligocie zgromadził pełną aulę osób zainteresowanych śląskim, a szczególnie ligockim folklorem. Spotkanie z Janiną Dygacz, występ zespołu wokalno-instrumentalnego Koła Miłośników Śląskiej Pieśni, Wte i Nazod, Małych Ligocian i Ligocian okazało się strzałem w dziesiątkę. Tego typu wydarzenia i pełni pasji, a zarazem odpowiedzialności twórcy kultury są zjawiskiem pozytywnym i wyjątkowo pożądanym. Wszystkie wymienione zespoły wykonują autentyczne pieśni śląskie zebrane przez profesora Adolfa Dygacza od informatorów z różnych dzielnic Katowic, bardzo często od osób urodzonych jeszcze w XIX wieku. Z terenu Ligoty udało się zebrać ponad 100 pieśni, niezwykle ciekawych, bo zawiera się w nich historia codzienności mieszkańców tego miejsca, ich uczucia, przeżycia, które bez tego pewnie uleciały by na zawsze w zapomnienie a tymczasem obecnie przywracane są do życia w interpretacji młodych (i starszych) artystów.

Zresztą życie opisane przez ludowych pieśniarzy wcale nie różni się tak bardzo od współczesnego…

OLYMPUS DIGITAL CAMERAKorowód Małych Ligocian, który przeszedł o godzinie 15.30 z Miejskiego Domu Kultury na ulicy Franciszkańskiej ulicami: Piotrowicką, Panewnicką i Związkową do Domu Parafialnego. Zespół Mali Ligocianie powstał w Szkole Podstawowej nr 34 na Ligocie w maju 2013 roku. Opiekują się nim panie Maria Machulec (opiekun zespołu) i Ksymena Karalińska (opieka muzyczna i akompaniament).
Mali Ligocianie liczą obecnie 22 osoby. Istnieją niespełna rok, ale są naprawdę dobrzy!

OLYMPUS DIGITAL CAMERAW auli św. Franciszka pani Janina Dygacz opowiedziała o działalności profesora (a swojego męża) i podzieliła się osobistymi wspomnieniami o nim. Dokładnie w dzień spotkania – 5 kwietnia 2014 przypada 10 rocznica śmierci Adolfa Dygacza, a w lipcu – 100 rocznica jego urodzin!

OLYMPUS DIGITAL CAMERAZespół Wte i Nazod z Katowic. Jak twierdzą dziewczyny, zaczynały śpiew śląskich pieśni w Kole Miłośników Śląskiej Pieśni działającym w Domu Kultury Ligota na ul. Franciszkańskiej. w sobotę na koncercie wykonały 3 pieśni, w tym znaną weselną “Oj, chmielu”, śpiewaną niegdyś przy oczepinach.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAMali Ligocianie. Na koncercie wykonali pieśni, które sami lubią, m. in. “Wstaje górnik do roboty”, “Nasze Katowice”, “Dzieweczko ze Śląska”.
Na zdjęciu:”Jak jo chodził do szkoły” na skrzypcach gra Maciej Paluch.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAMali Ligocianie mogą dawać przykład porządku i rzetelności w przygotowaniu do występu. Uwagę zwraca zasadniczo prawidłowe założenie stroju (wcale nie takie oczywiste, bo na licznych imprezach widzimy kobiety zamężne w wiankach, współczesnych szpilkach i z gorsetem na fartuchu), wyraźne artykułowanie słów wykonywanych pieśni (kto kiedykolwiek próbował zaśpiewać “ustrojony” albo “ustrojona” w więcej niż 10 osób, ten wie o co chodzi), pewność na scenie i autentyczna radość tworzenia.
W szeregach małych wykonawców znajdziemy osoby z sukcesami artystycznymi, np. Dominika Dejnekę, który całkiem niedawno zdobył III miejsce w kategorii keyboard na V Przeglądzie Instrumentalnym “Gram Sam” w Chorzowie.

Wkrótce dostępne będzie nagranie spotkania.

Magdalena


Konkurs –Śląski Ogród Botaniczny

$
0
0

Drodzy Czytelnicy,

Z okazji 400 fanów na blogu – atrakcji ciąg dalszy. Tymczasem jest nas już ponad 430!

Ogłaszam konkurs.

Zadanie jest proste. Należy odpowiedzieć na pytanie:

W którym roku powstał Śląski Ogród Botaniczny w Mikołowie?

Odpowiedzi można wysyłać na adres: odkrywajacslask@gmail.com z dopiskiem w tytule Konkurs – Śląski Ogród Botaniczny do niedzieli 13 kwietnia, do godziny 23.59.

W mailu proszę o podanie Waszego imienia i nazwiska oraz miasta, z którego jesteście.

Spośród prawidłowych odpowiedzi zostanie wylosowana nagroda:

Książka “The Role of Geobothany in Biodiversity Conservation” red. Jan Holeksa, Beata Babczyńska-Sendek, Stanisław Wika, Wyd. Uś 2006;
Folder na temat Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Mikołowie;
oraz kartka z kaczeńcem, w kolorach Śląska, ręcznie wyszywana przez Waszą autorkę. Można ją podarować dziewczynie, chłopakowi, mamie, omie, albo komu chcecie – na dowolna okazję.

Książka pochodzi z Wiosennego Kiermaszu Książek w CINiBA, z którego dochód zostanie przeznaczony na budowę i bieżącą działalność Społecznego Azylu dla Psów i Kotów „Cichy Kąt” w Tarnowskich Górach oraz na bieżące potrzeby Fundacji SOS dla zwierząt w Chorzowie.

Ze względu na lekkie ekologiczne tyrpnięcie Waszej autorki, nagroda zostanie wysłana do zwycięzcy w kopercie z odzysku.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Magdalena



Wyniki konkursu “Śląski Ogród Botaniczny”

$
0
0

W konkursie “Śląski Ogród Botaniczny” nagrodę zdobyła Karolina z Tychów.

Gratuluję! I zapraszam do kolejnych konkursów – już wkrótce następne ciekawe nagrody do wygrania.

Magdalena


Życzenia wielkanocne

$
0
0

Mokrego Śmiyrgustu,

Od hazoka dużo kustu,

Gryfnych kroszonek.

Wnszujymy piynknej a bogatej Wielkij Nocy!

Magdalena i Paweł

OLYMPUS DIGITAL CAMERA


Nie zgadzamy się na brzydotę. Rusza ReklamAKCJA

$
0
0

Reklamy są wszędzie. Na płotach, pustostanach, remontowanych kamienicach, barierkach, w oknach, na stojakach, przyczepach, zabytkach, samochodach, tysiącach ulotek. Od jakiegoś czasu w śląskich miastach można je zauważyć nawet na płotach cmentarzy czy kościołów.

Reklama może być cenną informacją, gorzej jednak, jeżeli jest powieszona nielegalnie, szpeci miasto i ginie w natłoku… a jakże – innych reklam.

Kilka miesięcy temu w gronie kilku osób związanych z rozmaitymi środowiskami, stowarzyszeniami i kołami naukowymi zastanawialiśmy się, co można zrobić, aby problem ten rozwiązać choć trochę. Bo że problem istnieje, nie trzeba było nikogo przekonywać.

Pojawiło się kilka pomysłów.

Jednym z nich było stworzenie identyfikacji wizualnej dla jednej z katowickich ulic. Niestety próby podjęcia współpracy z Urzędem Miasta Katowice jak na razie spaliły na panewce…

Mamy nadzieję, że prezydent miasta, Piotr Uszok przyjmie zaproszenie na dyskusje realizowane w ramach ReklamAKCJI. Będziemy na nich dyskutować o przestrzeni miejskiej i sposobach rozwiązania problemów z ładem przestrzennym.

Pierwsza dyskusja już jutro – 24 kwietnia 2014 r.

Jutro o godzinie 18.00 w Galerii Architektury SARP przy ul. Dyrekcyjnej 9 odbędzie się pierwsza publiczna dyskusja z cyklu Nasza Przestrzeń.

W dyskusji udział wezmą:
dr Anna Adamus-Matuszyńska (UE)
dr Tomasz Nawrocki (UŚ)
arch. Robert Konieczny (KWK Promes)
arch. Stanisław Podkański (Architekt Miasta)

Do wysłuchania dyskusji zaproszone zostały liczne osoby reprezentujące środowiska naukowe, kulturalne, kościelne, radni miasta Katowice.

Więcej informacji w artykule: Rozpoczyna się ReklamAKCJA. Ludzie mają dość brzydkiego miasta oraz w profilu wydarzenia Nasza Przestrzeń: ReklamAKCJA.

Zapraszam.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAKatowice-Ligota, ulica Panewnicka. Kwiecień 2014 r.

Magdalena


Have you ever heard of Upper Silesia?

$
0
0

Upper Silesia.

Maybe you have heard of it.

But when and what?

Upper Silesia is a region, of which quite recently it was difficult to hear one good word. Strong stereotype of industrial area, contaminated, black and sad persisted through the years of change.

Indeed, it used to be full of mines, and housewifes considered it almost a full-time job to clean windows, wash curtains, and many tenement houses still look more like burnt, with they creamy-colour disappeared under dust noone remembers when… But the dusty times have finished something like 20 years ago. The stereotype, unfortunatelly, still exists.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAUpper Silesia – a huge mine in the south of Poland?

And in the meanwhile – Katowice, one of the main cities in this highly urbanized region is the second city in Poland in terms of afforestation. Just go a little outside the city centre to find out that Katowice is not just blocks and old mine shafts, but also greenness, lakes, and even rare species of wild plants!

In Mikołow – a city bordering Katowice, there is a huge, over 120 hectares (about 310 acres) large Silesian Botanical Garden.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAThe Silesian Botanical Garden in Mikołów.

For several years in the region there has been a strong emphase on the culture. In September 2012 a modern library of the University of Silesia and the University of Economics in Katowice was opened. Renovated building of the Silesian Philharmonic was opened anew just at the end of March 2014. In the forthcoming days there are going to be opened new headquarters of the Silesian Museum – built on the site of a former “Katowice” coal mine, brand new building of the Polish National Radio Symphony Orchestra, and complementing the whole area – the International Congress Center. All three objects on the so-called Axis of Culture, next to one of the icons of Katowice – Spodek sports and show arena.

Silesians were considered for many years (often also by themselves) as dupowaty. That not very nice concept can be translated as a combination of a lack of confidence, shyness, apathy. Today – like the whole Silesia, they are changing in, we can say – the opposite of dupowatość attribute of character. Exponentially grows number of publications on Silesia. There was created a primer in the Silesian godka, that is the Silesian etnolect, by some considered to be the dialect of the Polish, by others as a separate language. Numerous associations dealing with regional issues are formed. People say about the phenomenon called “Silesian awakening”, which can be apparently noticed in the recent years.

Silesians derive from their good attributes, such as diligence. Entrepreneurship flourishes in the region, and work with the Silesians is usually pure pleasure.

After years of negligence, there is discovered and appreciated what creates special richness of the land, such as post-industrial facilities. A few years ago there was created the Industrial Monuments Route of the Silesian Voivodeship. Many objects are modernised, and the route day called – Industriada – every year gains more deserved popularity.

The historic district Nikiszowiec in Katowice gets rid of an opinion, that you should not there appear without a bodyguard. It becomes almost a cultural centre of the city. Zimbardo’s Center, an affiliate of the Katowice Historical Museum, excellent cafes and a number of cultural events probably goes wildest expectations of those who were griping at that place. The neighbouring district – Giszowiec, partially saved form the demolition in the 70-ties of the 20th century finally starts to be considered again as a unique place, built according to the concept of the garden city.

Kaufhaus complex was renovated in Ruda Śląska. It is there (yes, there!) where the oldest department store in Europe is situated, older than London’s Harrods.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAKindergarten in Giszowiec (nowadays – one of the districts in Katowice.
Formerly – the site of the administrator of the whole colony.

In the region we have a radio tower in Gliwice – the tallest wooden building in the world. One of the biggest (ongoing discussion, if the largest) urban park in Europe. And a lot of other unique places, monuments, phenomena. Culinary tradition cultivated cultivated for many years. Silesian specific ethos. Importance of family.

Is Upper Silesia is a heaven on Earth? Of course, not. But if you have heard that it is dusty hell, do not believe it. Hard industry times have passed by. Entrepreneurship, music, and all kinds of culture blossom here beside large areas of forests.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
The Three Ponds Valley (Dolina Trzech Stawów) in Katowice. About 3 km form the very centre of the city.
Maybe you woluld like to come and see what we have here?
you are welcome to write me for some tips.
Magdalena

Zmarł Tadeusz Różewicz. Wspomnienie spotkania w 2004 r.

$
0
0

Zmarł Tadeusz Różewicz. Prasa prawie milczy. Ważniejsze jest m. in. dziecko Elizy i Trybsona, spot reklamujący Igrzyska w Krakowie, przekręty, wpadki i temu podobne.

Tymczasem odszedł jeden z najważniejszych polskich pisarzy współczesnych.

Kiedy dowiedziałam się o jego śmierci, przypomniałam sobie spotkanie z Tadeuszem Różewiczem które odbyło się na Uniwersytecie Śląskim 8 listopada 2004 roku. Spotkanie odbyło się z okazji 60. rocznicy jego debiutu literackiego w Sali Rady Wydziału, na Wydziale Filologicznym przy Placu Sejmu Śląskiego.

Trzeba było urwać się z wykładu, co zrobiłam bez żalu świadoma, że takie spotkania pamięta się przez długie lata.

Rzeczywiście tak jest. Tadeusz Różewicz, już wtedy w sędziwym przecież wieku, rozmawiał z uczestnikami spotkania i o swojej twórczości, i o całkiem prostych rzeczach.

Wspomniał między innymi, że fascynują go wynalazki takie jak na przykład samolot czy telefon. Pamiętał, kiedy przed wojną po raz pierwszy zobaczył szybowiec, który wyglądał na niebie jak dwie skrzyżowane zapałki i zachwycił go. Wciąż zachwycała go możliwość odbywania lotów. Drugim szczególnie cenionym przez pisarza wynalazkiem był telefon. Podobno nigdy go nie wyłączał, zawsze odbierał jeżeli akurat mógł i ponoć nieszczególnie chronił swój numer telefonu (nie sprawdzałam). Co z tego wynika, ujął w mniej więcej następujących słowach:

“Czasem dzwonią do mnie uczniowie i pytają:

- To pan napisał ‘Kartotekę’?

- Tak.

- A to czy mógłby mi ja pan jakoś streścić?

A ja wtedy mówię, ze nie mógłbym, bo ten dramat trzeba przeczytać w całości żeby go zrozumieć”.

Twierdził też, ze trudno mu powiedzieć coś więcej o sobie, ponieważ swoje myśli, sądy, informacje o sobie zawierają się w jego twórczości.

Spotkanie to było niezwykle ciepłe, wręcz przyjacielskie. Po nim można było otrzymać autograf, i udało się to także Waszej autorce, choć liczba chętnych do otrzymania wpisu przerosła w pewnym momencie siły pisarza i któryś z pracowników UŚ zebrał dalsze książki do podpisu w późniejszych godzinach.

Osoby takie jak na przykład pisarze (a już nie daj Bóg autorzy lektur) często są tak odczłowieczani, że wydają się papierowymi postaciami. A to przecież normalni ludzie. Zmarł normalny, a zarazem wielki człowiek.

—————————————————————————-

Więcej na temat spotkania na stronie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach:
60. rocznica debiutu Tadeusza Różewicza

TR

Magdalena


Viewing all 214 articles
Browse latest View live