Są w Katowicach takie miejsca, o których można myśleć i pisać w nieskończoność. Nikiszowiec i Giszowiec. Była już o nich mowa wcześniej na blogu, obie znajdują się na Szlaku Zabytków Techniki i w związku z tym można je zobaczyć w ramach tegorocznej Industriady, uczestnicząc przy tym w licznyh wydarzeniach święta zabytków techniki.
Nikiszowiec to niewyczerpane źródło inspiracji dla artystów – fotografów, kinematografów; miejsce, które szczęśliwie od kilku lat rozwija się pod różnymi względami, szczególnie pod kątem kultury, integracji tutejszej społeczności (Święto Krupnioka, Dzień Sąsiada). Nikiszowiec budzi zachwyt tych osób, które się nim interesują, w tym autorki niniejszego blogu. Dziś popatrzmy jednak nań z nieco innej strony.
W interesującej książce pt. “Dynamika przestrzeni miejskiej” (red. Tomasz Duda i in.), wydanej w 2006 roku w Poznaniu, jedna z autorek, Katarzyna Kuzko, pisze o nostalgii. W odniesieniu co prawda do warszawskiej Pragi, jednak niektóre stwierdzenia dotyczą tęsknoty za tym co dawne w ogóle, w innych odnajdzie się czytelnik z dowolnego miasta posiadającego jakąś szczególną dzielnicę, w której w wyjątkowy sposób przetrwało to co przeszłe. Nostalgia, która nie tylko ‘umieszcza ideał w przeszłości’ czy jest ‘rodzajem oglądu świata’, lecz także leży u podłoża pewnych działań. (K. Kuzko)
Przechadzając się historycznymi dzielnicami, gdzie przeszłości da się niejako “dotknąć” poprzez istnienie związanych z nią artefaktów, często snujemy wyobrażenia o życiu ludzi w “dawnych wiekach”, idealizujemy ich życie, bo przecież nie znamy go z autopsji – jedynie z wystaw muzealnych, książek, zdjęć. Patrząc na ciekawe formy kamienic, na piękna sztukę użytkową, wydaje nam się, że trawa jest bardziej zielona tam, w dziewiętnastym wieku, na początku dwudziestego.
A przecież tak nie jest. Życie tych ludzi było zwyczajne, często trudniejsze niż współczesne. Wyznaczone ciężką pracą w fabrykach czy kopalniach, a także w gospodarstwie domowym. To, co obecnie może wydawać się egzotyczne – jeden piekarniok na podwórzu czy pralnia wspólna dla całego osiedla, nie przysparzało przecież wygody. Istniało o wiele wyższe niż obecnie zagrożenie śmiercią na kopalniach, gorszy był stan higieny. W Muzeum Historii Katowic na Nikiszowcu widzimy naprawdę sporą kuchnię, w której możnaby zorganizować kameralny bal. Tylko w momencie powstania osiedla taka kuchnia wypełniona była pewnie mało romantycznym dla nas obecnie zapachem gotującej się kapusty i tłustego mięsa, a podłogę trzeba było szorować kartaczem i sodą oczyszczoną na kolanach.
Dlaczego tęsknimy do tego, co dawne? Autorka rozdziału próbuje odpowiedziec na to pytanie:
Inaczej nieco ma się rzecz z nostalgią w dobie ponowoczesnosci, w której (…) kultura staje się coraz bardziej rozproszona, coraz bardziej kwestią feelingu. Skoro trudno powiedzieć o przyszłosci jaka będzie (…) liczy sie tylko teraźniejszość i mityczna przeszłość, z którą można robić dobrowolne rzeczy, “składać” elementy z przeszłości znanej z autopsji, wynikłej z lektury czy będącej jedynie domysłem wyobraźni, w nowe konfiguracje zaspokajające aktualne potrzeby. (…) Poszukiwanie utraconych wartości, które notabene dopiero teraz stają sie cenione. Szybko włącza je w swoje pole kultura masowa: “pod pozorami kultu przeszłosci skrywa się w istocie kult teraźniejszości – tym bardziej frenetyczny, im mniej pewna sieibie jest teraźniejszość”. Powstają zatem obrazy i rzeczy odwołujące się do przeszłości, mające zapewniać pozbawionemu oparcia człowiekowi poczucie zakorzenienia, ciągłości i trwania – piekarnie z “tradycyjnym pieczywem”, sklepy z “domowym jedzeniem”, renesans ołówka i pchle targi, na których można kupic stare szafy, toaletki, okute skrzynie, z których wyziera duch czasu, tajemnica poprzednich właścicieli, magia przeszłosci. Jednak wszystkie te rzeczy tworza swiat iluzji – następuje teatralizacja i estetyzacja – “to, co kiedyś istniało jako prawdziwe, dziś jako kopia istnieje ‘prawdziwiej’, bardziej wyraziste i intensywne aniżeli oryginał” (…) Dokładność jest lustrem, ale nie świata, a jego wyobrażenia. Nostalgia jest zawsze ideologiczna: przeszłosć, którą opisuje nigdy nie istniała”.
Paweł Garncorz: “Nikiszowiec”, 2009.
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.muzeumslaskie.pl/
Nikiszowiec został stworzony jako osiedle dla robotników, i został zaprojektowany w zupełnie innej konwencji, niż dzielnice innych miast przeżywajace w ostatnich latach renesans, takie jak. np. krakowski Kazimierz czy właśnie warszawska Praga. Piszącej te słowa wydaje się jednak że to między innymi na Nikiszowcu skupia się katowicka nostalgia za tym, co kiedyś. Przetrwały tutaj liczne artefakty z przeszłości – budynki mieszkalne mają formę niemal niezmienioną od lat międzywojennych, a wystawa fotograficzna w MHK dokumentująca nikiszowieckie mieszkania (dostępna w 2011 roku) świadczy o tym, że wiele z nich wciąż cechuje się wyglądem przywołującym pokoleniu autorki familiarną atmosferę, dzieciństwo u babci i stare domy przodków.
Tworzenie sztuki nawiązującej do dawnego Nikiszowca (czerwone kwiaty malowane na chodnikach dzielnicy), inspirowanie się przez artystów tą historyczną architekturą – jak projekt osiedla w dzielnicy Załęże (przestrzeń domowa) czy wtapiający się w ceglaną architekturę Ślaska budynek Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej, obłożona ceglanym piaskowcem sprowadzonym z Indii swiadczy o tęsknocie za korzeniami. Za zakorzenieniem. Jak powiedziała kiedyś Simone Weil: “Tylko święty może przetrwać bez zakorzenienia”.
Literatura:
Dynamika przestrzeni miejskiej/ [red. nauk. Tomasz Duda et al.]. – Poznań; Warszawa: Wydawnictwo Poznańskie, 2006.
Nikiszowiec wzorem dla nowego osiedla
————————————————————
Zapraszam do przeczytania pozostałych postów dotyczących Nikiszowca:
Kawiarnie i restauracje Śląska – Cafe Byfyj
Dwanaście kilometrów do byfyja
Magdalena
